Brat Adamowicza: To była publiczna egzekucja
14 grudnia minęła pierwsza rocznica śmierci prezydenta Gdańska. Paweł Adamowicz został zamrodowany podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Został ugodzony nożem przez niezrównoważonego psychicznie mężczyznę.
– Z czasem zabójstwo Pawła stanie się dla wielu jedną z licznych tragicznych historii. Takie jest życie. Rozumiem to. Dlatego dopóki pytają mnie o Pawła, chcą o nim pisać i słuchać, to odpowiadam – mówi w rozmowie z serwisem Gazeta.pl Piotr Adamowicz, brat Pawła Adamowicza.
Jak zaznacza, przypominanie o tej tragedii to jest "osobista powinność": – To była publiczna egzekucja, nie oszukujmy się. Poza tym ludzka pamięć i postrzeganie wydarzeń z przeszłości są zawodne. Zwłaszcza gdy w jakiejś sprawie jest dużo szumu informacyjnego, a tak jest w przypadku zabójstwa Pawła. Nie chcę, żeby pamięć o wydarzeniach sprzed roku uległa zniekształceniu.
Piotr Adamowicz przedstawia osobistą refleksję: – Opowiem o jednej ważnej refleksji zaraz po morderstwie. Cud boski, że brat tym razem kwestował na WOŚP sam, bez najstarszej córki Antoniny. Z pewnością zabrałby ją na scenę i wówczas mogła też zostać zaatakowana przez Stefana W. albo być świadkiem publicznej egzekucji ojca. Czy pan i czytelnicy mogą sobie wyobrazić taką sytuację? Niekończąca się trauma!